Zaraz po zakończeniu kontraktu ja i moje dwie współtowarzyszki opuściłyśmy nasze miejsce pracy (Clearwater Camp for Girls, Minocqua, WI) i autobusem udałyśmy się na lotnisko w Milwaukee, WI skąd lotem z jedną przesiadką poleciałyśmy prosto do San Francisco, gdzie dołączyła do nas jeszcze jedna dziewczyna. Nocowałyśmy tutaj. Travelodge Center opinie ma różne, ale zapłaciłyśmy niecałe $290 za 3 noce za 4 osoby, cenowo korzystnie, za rogiem przystanek komunikacji miejskiej, w pokoju było czysto, schludnie, szkoda tylko, że w nocy zdarzały się włamania do samochodów zaparkowanych nieopodal..
San Francisco
Pierwszym punktem na naszej liście miało być więzienie Alcatraz, ale niestety w swojej niewiedzy nie zarezerwowałyśmy wcześniej biletów, a na miejscu nie było już takiej możliwości, bo wszystkie wejściówki na najbliższy tydzień były wykupione (sic!). Obeszłyśmy się smakiem i tyle było z naszej więziennej przygody... Ewentualnie można było kupić bilety 'z drugiej ręki' ale ceny były wręcz kosmiczne.
Z lekkim uczuciem zawodu udałyśmy się udałyśmy się zobaczyć sławny most Golden Gate. Za radą znajomych wypożyczyłyśmy rowery (wbrew pozorom do tanich ta impreza nie należy) i po kilku dobrych minutach wycieczki oto co ukazało się wreszcie naszym oczom:
Trochę pochmurnie, ale ciągle pięknie:
Sam przejazd rowerem przez most jest trochę uciążliwy ze względu na dosyć silny wiatr, ale wysiłek wynagradza przepiękne malutkie miasteczko po drugiej stronie mostu. Susalito, nazwa ta wywodzi się z hiszpańskiego i taki też klimat serwuje turystom.
Znowu, chmury trochę popsuły nam widoki... Sausalito oferuje mnóstwo zachęcająco wyglądających restauracji z dobrym menu.
Zdjęcie przez przypadek zawiera lokowanie produktu..:P |
A tak wyglądał transport naszych rowerów:
Przynajmniej mogłyśmy z bliska pooglądać wyspę Alcatraz:
Po dotarciu na ląd zapuściłyśmy się w uliczki San Francisco...
Gdzieś w San Francisco |
Chinatown |
Sławne strome wzniesienia ulic San Francisco |
Kolejka linowa |
I jeszcze raz ostro w dół ;) |
Los Angeles
Z SF do LA dostałyśmy się dzięki http://us.megabus.com/, bilety zakupiłyśmy w cenie $37 od osoby. Autobus czysty, wygodny, z Wi-Fi, toaletą i przerwami na posiłki. Wyjechałyśmy bladym świtem, a do przystanku końcowego dotarłyśmy popołudniu, potem szybciutko w metro i do naszego hostelu ($28 za noc od osoby), który znajdował się na Hollywood Bldv, czyli na tej samej ulicy co Aleja Gwiazd! Miejscówka bardzo fajna, ale podkreślam, że z natury jest to typowy hostel ;)
Palmowe LA |
Aleja Gwiazd |
Poznajecie tego Pana? |
Back to The Future! |
Jak zabawa to zabawa! Jurassic Park Ride :) |
Nie mogło zabraknąć obowiązkowego zdjęcia na tle sławnego napisu Hollywood.
A teraz czas na Las Vegas!
Las Vegas
Do Las Vegas dostałyśmy się już własnym, czyli wypożyczonym środkiem lokomocji :) Nocleg wyniósł nas $12,5 os/noc wraz ze śniadaniem. A co ciekawego w Las Vegas? Światła, kasyna... i nic poza tym. Ale, ale.., miałyśmy okazję nocować w sławnym z serii filmów Kac Vegas hotelu Ceasers Palace. Przepych robi wrażenie, nawet można poczuć się otoczonym klimatem starożytnego Cesarstwa Rzymskiego... rzeźby, fontanny, marmury... i wszystkim znane chapels, do szybkiego zawierania ślubów.
![]() |
Źródło: Internet |
![]() |
Źródło: Internet |
![]() |
Źródło: Internet |
Kolejne obowiązkowe zdjecie. |
Grand Canyon
Zdecydowanie jedno z miejsc na Ziemi, które naprawdę warto zobaczyć, zapierające dech w piersiach, ciągnące się przez 446 km cudo natury.
Radocha |
Bardzo amerykańskie skrzynki pocztowe. |
Route 66 |
Ostatni przystanek to NYC i pamiątkowe zdjęcie na Times Square.
I wreszcie do domu, trzeba przecież myśleć już o Summer 2014 :D