sobota, 28 marca 2015

USA 2013 - ...& Travel

W wakacje 2012 udało mi się zwiedzić Chicago, Waszyngton, Nowy Jork i kilka innych miejsc, ale tylko przejazdem, natomiast amerykańską wyprawę 2013 uważam za bardzo udaną - aczkolwiek mogłam zrobić więcej zdjęć :)

Zaraz po zakończeniu kontraktu ja i moje dwie współtowarzyszki opuściłyśmy nasze miejsce pracy (Clearwater Camp for Girls, Minocqua, WI) i autobusem udałyśmy się na lotnisko w Milwaukee, WI skąd lotem z jedną przesiadką poleciałyśmy prosto do San Francisco, gdzie dołączyła do nas jeszcze jedna dziewczyna. Nocowałyśmy tutaj. Travelodge Center opinie ma różne, ale zapłaciłyśmy niecałe $290 za 3 noce za 4 osoby, cenowo korzystnie, za rogiem przystanek komunikacji miejskiej, w pokoju było czysto, schludnie, szkoda tylko, że w nocy zdarzały się włamania do samochodów zaparkowanych nieopodal..

San Francisco

Pierwszym punktem na naszej liście miało być więzienie Alcatraz, ale niestety w swojej niewiedzy nie zarezerwowałyśmy wcześniej biletów, a na miejscu nie było już takiej możliwości, bo wszystkie wejściówki na najbliższy tydzień były wykupione (sic!). Obeszłyśmy się smakiem i tyle było z naszej więziennej przygody... Ewentualnie można było kupić bilety 'z drugiej ręki' ale ceny były wręcz kosmiczne.

Z lekkim uczuciem zawodu udałyśmy się udałyśmy się zobaczyć sławny most Golden Gate. Za radą znajomych wypożyczyłyśmy rowery (wbrew pozorom do tanich ta impreza nie należy) i po kilku dobrych minutach wycieczki oto co ukazało się wreszcie naszym oczom:


Trochę pochmurnie, ale ciągle pięknie:


Sam przejazd rowerem przez most jest trochę uciążliwy ze względu na dosyć silny wiatr, ale wysiłek wynagradza przepiękne malutkie miasteczko po drugiej stronie mostu. Susalito, nazwa ta wywodzi się z hiszpańskiego i taki też klimat serwuje turystom.


Znowu, chmury trochę popsuły nam widoki... Sausalito oferuje mnóstwo zachęcająco wyglądających restauracji z dobrym menu.

Zdjęcie przez przypadek zawiera lokowanie produktu..:P
Jako środek lokomocji na drogę powrotną wybrałyśmy prom.


A tak wyglądał transport naszych rowerów:


Przynajmniej mogłyśmy z bliska pooglądać wyspę Alcatraz:



Po dotarciu na ląd zapuściłyśmy się w uliczki San Francisco...

Gdzieś w San Francisco

Chinatown

Sławne strome wzniesienia ulic San Francisco

Kolejka linowa

I jeszcze raz ostro w dół ;)
Obowiązkowo oczywiście odwiedziłyśmy Lombard Street znaną jako "najbardziej poskręcaną ulicę na świecie", Fisherman Market, gdzie spróbowałyśmy lokalnej kuchni, której głównym składnikiem jest krab. Czas w San Francisco zleciał mi bardzo szybko i wiem, że kiedyś tam wrócę, bo wiele jeszcze zostało mi do zobaczenia. Następny przystanek Los Angeles! :D



Los Angeles

Z SF do LA dostałyśmy się dzięki http://us.megabus.com/, bilety zakupiłyśmy w cenie $37 od osoby. Autobus czysty, wygodny, z Wi-Fi, toaletą i przerwami na posiłki. Wyjechałyśmy bladym świtem, a do przystanku końcowego dotarłyśmy popołudniu, potem szybciutko w metro i do naszego hostelu ($28 za noc od osoby), który znajdował się na Hollywood Bldv, czyli na tej samej ulicy co Aleja Gwiazd! Miejscówka bardzo fajna, ale podkreślam, że z natury jest to typowy hostel ;)


Palmowe LA
Aleja Gwiazd
W LA obowiązkowa była wyprawa do Universal Studios, czyli parku zabaw dla dzieci... i dorosłych!


Poznajecie tego Pana?

Back to The Future!

Jak zabawa to zabawa! Jurassic Park Ride :)

Nie mogło zabraknąć obowiązkowego zdjęcia na tle sławnego napisu Hollywood.


A teraz czas na Las Vegas!



Las Vegas

Do Las Vegas dostałyśmy się już własnym, czyli wypożyczonym środkiem lokomocji :) Nocleg wyniósł nas $12,5 os/noc wraz ze śniadaniem. A co ciekawego w Las Vegas? Światła, kasyna... i nic poza tym. Ale, ale.., miałyśmy okazję nocować w sławnym z serii filmów Kac Vegas hotelu Ceasers Palace. Przepych robi wrażenie, nawet można poczuć się otoczonym klimatem starożytnego Cesarstwa Rzymskiego... rzeźby, fontanny, marmury... i wszystkim znane chapels, do szybkiego zawierania ślubów.

Źródło: Internet
Wieczorem koniecznie należy wybrać się na pokaz tańczących fontann przed hotelem Bellagio.

Źródło: Internet
Oraz zobaczyć znany z filmów obrazek rozświetlonego Las Vegas:

Źródło: Internet
Za dnia wiele w stolicy hazardu się nie dzieje (ciekawostka: w rzeczywistości cześć Las Vegas Blvd, wzdłuż którego położone są najbardziej znane nam hotele, formalnie nie należy do miasta Las Vegas, a jedynie mu podlega), więc my spędziłyśmy go korzystając z hotelowych dobrodziejstw - kuchnii, basenu, kasyna.

Kolejne obowiązkowe zdjecie.
Następny przystanek Grand Canyon!

Grand Canyon


Zdecydowanie jedno z miejsc na Ziemi, które naprawdę warto zobaczyć, zapierające dech w piersiach, ciągnące się przez 446 km cudo natury.

Radocha

Bardzo amerykańskie skrzynki pocztowe.

Route 66

Nowy Jork

Ostatni przystanek to NYC i pamiątkowe zdjęcie na Times Square.



I wreszcie do domu, trzeba przecież myśleć już o Summer 2014 :D